czwartek, 13 września 2012

dziewiętnaście

Czy tęsknię? Co tak naprawdę znaczy to słowo i w jakim kontekście można je interpretować? Za czym, albo kim można tak prawdziwie tęsknić, można tęsknić aż tak, że nie śpi się po nocach, albo z tej tęsknoty wylewa się litry łez przygryzając przy tym wargi? Czy w ogóle warto jest tęsknić i poświęcać się dla tego uczucia? W zasadzie jest ono pozytywne, czy negatywne? Myślę, że można umieścić je gdzieś na środku tej hierarchii dobra i zła. Gdybym miała dziś wybrać czy chcę tęsknić, czy nie - nie ważne za czym, ważne tylko by to czuć - wiem, że wybrałabym pierwszą opcję. Człowiekowi potrzebne jest każde uczucie, bez wyjątku. Tęsknota też. Więc wróćmy do pierwszego zdania - czy tęsknię? Tak. Za kim? Czym? Po co? I w końcu - dlaczego wszystko, co z tym związane zawarte jest w formie pytania? Chyba zaczynam się w tym gubić, właśnie w tęsknocie, która chwilami ogarnia mnie do tego stopnia, że nie potrafię myśleć o niczym innym. A Ty? Też to masz? Dobrze wiem, że dla Ciebie każde kolejne uczucie ma inną definicję, niż dla mnie. Akurat to jest dla mnie po prostu brakiem czegoś, co kiedyś miałam w nadmiarze. Taka wewnętrzna, niematerialna pustka, której często nie umiem wypełnić, nie wiem jak to zrobić, albo wiem, ale nie mam czym. A za nim? Za nim tęsknię najbardziej. Czemu? Bo jest wszystkim? Tak, dokładnie tak mogę to nazwać. Jest wszystkim, bo każdy mój oddech ogranicza się tylko do kolejnego uderzenia jego serca i dobrze wiem, że to działa w obie strony. Więc co? Po prostu tęsknię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję