niedziela, 2 marca 2014

sześćdziesiąt osiem

Nie słyszę już nic, poza biciem zmęczonego serca. Nie mogę spać. To nic, to tylko kolejna tęskniąca noc. Nie mów, że rozumiesz. Nie mam nawet pewności, czy wiesz co znaczy prawdziwie tęsknić.
Czuję w sobie taką przeraźliwą pustkę, w której echem odbija się żal. Nie ma nic poza tym żalem, że zostałam sama. To nie ma znaczenia na jak dlugo - godzinę, dzień, tydzień, zawsze. Ta pustka jest ciągle tak samo głęboka, to echo ciągle roznosi się po wszystkim. Ta cisza nadal krzyczy tak przeraźliwie.
Można starać się to zagłuszyć. Balansować na granicy śmiechu i płaczu. Można próbować, tylko nie wiem po co. Wynik zawsze jest taki sam - przegrałeś. Możesz to sprawdzić. Ja już nawet tego nie potrzebuję. Ja już to znam.
Wiem jak to jest nie móc zasnąć. Budzić się w nocy z krzykiem. Nie chcieć wstawać z łóżka rano i kłaść się do niego wieczorem. Tam najbardziej to widać. Najbardziej czuć samotność. W nocy wszystko widzi się w gorszym świetle, słyszy się więcej i czuje dwa razy mocniej.
A mnie chodzi tylko o niego.
O ciebie. Chcę oddać ci to wszystko. Każdy ból, łzę, każde uczucie, które żyje dzięki tobie. Tylko ty umiesz się nimi zaopiekować. Tylko ty wiesz co zrobić z moim sercem, by coraz stabilniej biło bezpiecznie w twoich dłoniach.
Wróć.
Zabierz to ode mnie i pokaż, pokaż mi, że potrafisz kochać nawet te słabości. Tą moją tęsknotę do ciebie, kiedy muszę czekać.
Przytul moje serce do swojego. Niechaj to już poczuję, bo znowu nie potrafię zasnąć.