piątek, 17 sierpnia 2012

osiem

W zasadzie czasem aż brakuje słów, by chociaż w najmniejszym stopniu oddać to, co się czuje. Bo tak naprawdę to serce boli najbardziej. Nie złamana ręka, rozbite kolano, czy brzuch. Właśnie serce. Ktoś się pojawia i nawet nie udaje Ci się dostrzec chwili, w której uświadamiasz sobie, że to właśnie ta osoba może być dla Ciebie wszystkim. Myślisz o tym i zapominasz jeszcze szybciej niż chciałaś i nie robisz z tym zupełnie nic, po prostu klimatyzujesz się w życie pełne jego obecności. W końcu nie możesz już powiedzieć, że jest Twoim kumplem, ani nawet przyjacielem. Nie chcesz przyznać się sama przed sobą do tego, że go kochasz, chociaż on już dobrze o tym wie, przecież Cię zna, przecież widzi, że to się zmieniło. I mówi Ci, że czuje to samo i jesteś wtedy najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem. Nie liczy się nic, zupełnie nic poza tym, co was łączy. Masz go i wiesz, że masz wszystko, że szczęście to nie zawsze chwile, czy miejsca, ale ludzie i to właśnie on jest tym szczęściem w Twoim świecie, który w zasadzie już nie jest tylko Twój. On jest przy Tobie, więc już razem tworzycie ten świat. Za nic w świecie byś tego nie zmieniła, a gdyby dało się cofać czas na pewno być tego nie zrobiła. Nie zmieniłabyś nawet jednego słowa, ani jednej minuty w tym, co macie. Jasne, nie zawsze jest dobrze. Są kłótnie, jest milion słów, które ranią i jest płacz, ale potem któreś z Was wymięka, przeprasza i ciągle ma nadzieję, że to drugie wybaczy. I wybaczacie zawsze, bo przecież inaczej nie umiecie. Macie wspólne plany na przyszłość, i na tę niedaleką, ustalając o której jutro wstaniecie i kto ma napisać pierwszy, i na tę odległą, bo przecież już wiecie, co będziecie jedli razem na śniadania i w sumie gofry w kształcie serc nie są złym pomysłem. Są rozstania i powroty, są najróżniejsze rzeczy, ale dobrze wiecie, że Was nic nie zniszczy. Dobrze wiecie, że wszystko co robicie jest kolejną cegiełką do tego, co Was łączy. A potem czujesz, jak on wyrywa Ci serce. Najzwyczajniej w świecie w kilku zdaniach kończy to, co przez ten cały czas budowaliście i co przecież miało być wieczne. Nagle zostajesz z niczym, bo przecież to on był wszystkim, przecież oddałaś mu serce. Wiesz, że on Cię kocha, że to nie ulega najmniejszej wątpliwości, a jednak Ci tego brakuje. Jego Ci brakuje i nie umiesz sobie z tym radzić. Płaczesz, jakby płacz był lekiem na ból, ale przecież nie jest. Jedyną rzeczą, która by Ci teraz pomogła jest jego głos, obecność, choćby najmniejszy znak, że nie zapomniał, że nic mu nie jest i jest bezpieczny. Starasz się go zrozumieć, ale nie potrafisz, nie umiesz zrozumieć tego, jak mógł Cię zostawić. Wiesz, że w miłości czasem trzeba umieć odpuścić, pozwolić komuś odejść, ale przecież z Wami tak nie jest. Pozwoliłabyś mu na to, przecież chcesz tylko jego szczęścia, które odkąd tylko się pojawił nadkładasz ponad swoje, ale jest jeden warunek. Musi spojrzeć na Ci w oczy i powiedzieć 'bez Ciebie będzie lepiej, bez Ciebie będę szczęśliwszy, ułożę sobie bez Ciebie lepsze życie, odejdź' i musi powiedzieć to z przekonaniem, które da się zauważyć na pierwszy rzut oka. Z drugiej strony nie chcesz tego słyszeć. Chcesz zupełnie inny scenariusz, w którym Cię przytuli, powie, że kocha i że Cię nigdy nie zostawi. I masz wrażenie, że to Ci się tylko śni, bo przecież tyle razy obiecywał, że już na zawsze będziecie razem i powtarzał, że wie, co znaczą słowa 'na całe życie'. I jesteś pewna, że teraz tęskni i stara się przekonać sam siebie, że tak będzie lepiej dla Was obojga, chociaż tak naprawdę nie wie. Chcesz żeby wrócił. Tylko tego. On dobrze o tym wie, wie, że nie chcesz żeby Cię zostawił. Jesteś tego pewna. Przecież go kochasz. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję