W życiu wszystko ma
jakiś cel, prawda? Staram się w to wierzyć. Codziennie przekonuję
samą siebie, że nawet największy ból jest zaplanowany, że jest
potrzebny do tego, by się przekonać, że mamy siłę. Każdy swój
krok stawiam ze świadomością, jakie może mieć konsekwencje, a
mimo to wcale nie chcę zawsze podejmować przemyślanych decyzji.
Nie chcę żyć pod jakiś wzór, który ktoś mi odgórnie narzuci.
Mam plan.Plan, który chcę zrealizować, dzięki któremu chcę
udowodnić, i sobie i światu, że potrafię osiągnąć cel. Kiedyś
myślałam, że mogę liczyć na spadające gwiazdy i życzenia
wymyślane przy zdmuchiwaniu świeczek na torcie, ale to bez sensu.
Marzenia musimy realizować sami, a ja mam taki standard, że liczę
przeważnie tylko na siebie. Bo kto, jeśli nie ja, wie co chcę w
życiu osiągnąć, wie co czuję, wie o czym myślę? No właśnie.
Ja, tylko ja. W prawdziwym świecie dzień równa się nowym szansom.
Szansie na sukces, albo porażkę. Wolę sukcesy, normalne, ale to
już nie do końca mój wybór. Otoczenie. Właśnie ono ma wpływ na
moje szczęście. Ono i ludzie, ale nie wszyscy. W sumie tylko
garstka osób, o których wiem, że zależy mi na nich tak samo
bardzo, jak im na mnie. Szanuję każde ich słowo, i te zaczerpnięte
z doświadczenia i te, o których myślą, że tak trzeba. Obmyślam
każde 'za' i 'przeciw' ich propozycji. W ostateczności podejmuję
moją własną decyzję i to nią się kieruję. Popełniam przy tym
mnóstwo błędów, po czym słyszę miliony zdań typu 'a nie
mówiłem?', ale to chyba o to chodzi, no nie? Od małego mi
powtarzali, że uczę się na własnych błędach, więc to
wykorzystuję. Potem popełniam ten sam błąd po raz tysięczny i po
raz tysięczny przeżywam to samo i dochodzę do wniosku, że jednak
nie zawsze uczę się na błędach i nawet nauka na własnych błędach
jest błędem. Zauważam czasem to, czego nie widzą inni i zamieniam
to w emocje, a to z kolei w uczucia. To wypełnia połowę mojego
życia, te uczucia. I w zasadzie jestem dumna z tego, że jestem
jedną z tych osób, którym to właśnie uczucia są
najpotrzebniejsze do szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję