sobota, 20 października 2012

trzydzieści

Zawsze na coś czekam. Niezależnie od tego jak się czuję, jaki mam humor, jaki jest dzień, czy akurat jestem sama, czy mam wokół siebie miliony osób. Chyba mam to czekanie zapisane w charakterze i chyba mi to przeszkadza. Dobrze byłoby kiedyś usiąść i z uśmiechem powiedzieć, że tak jest dobrze, że mam już wszystko co jest mi potrzebne. Mieć świadomość, że nic się nie stanie, że nic się nie zmieni, że tak będzie już zawsze. Od jakiegoś czasu czekam w zasadzie tylko na niego. Zawsze, kiedy go nie ma tęsknię, a kiedy się pojawi czekam tylko na moment, w którym w końcu będzie mógł mnie przytulić. W naszym wypadku nawet to nie jest aż tak łatwe. Zawsze jest jakieś 'ale', we wszystkim są przeszkody, tylko nie rozumiem dlaczego my dostaliśmy aż taką. To mimo wszystko nie jest łatwe. Pewnie większość z was nawet tego nie zrozumie, nie pojmie tego, jak to jest, kiedy aż tak bardzo czekasz na zwykłe spotkanie tylko po to, żeby w końcu móc się do niego przytulić i poczuć, że naprawdę jest. Te kilometry, które niby są niczym dla prawdziwej miłości tak naprawdę są jedną z największych przeszkód. Bo jak mam mu pomóc, kiedy jest mu naprawdę źle, kiedy nie mogę po prostu założyć kurtki i do niego iść? Jak mam się uśmiechać, kiedy przez taki ogrom czasu nie ma go obok mnie? Staram się, staramy się oboje jakoś to ogarniać, rozumieć że może to zwykła próba tego, co nas łączy. Najłatwiej tak to postrzegać, jako próbę. W zasadzie mogłabym się poddać. Jaki normalny człowiek brnąłby w coś tak innego? Mamy we krwi wybieranie najprostszych wyjść z każdej sytuacji i w sumie może myślicie, że moglibyśmy to skończyć i żyć bez siebie, ale próbowaliście kiedyś żyć bez najważniejszej części samego siebie? Ja mimo tego, że nigdy nie próbowałam wiem, że nie dałabym sobie bez niego rady. I może to jakieś egoistyczne, ale wiem, że on beze mnie też. To chyba jest właśnie ta najprawdziwsza miłość, kiedy ma się niepodważalną świadomość, że jesteśmy tak samo ważni dla siebie nawzajem, najważniejsi. Tak, na pewno tak jest. Wiele razy zastanawiałam się co takiego zrobiliśmy, że nie możemy być obok siebie tak jak setki innych ludzi, dlaczego akurat nas musi dzielić aż taka, która niczego nie ułatwia. Teraz już wiem, że dzięki temu możemy sobie tak bezgranicznie ufać. Wszyscy mówią, że to nie kilometry dzielą ludzi, ale obojętność. Jest w tym trochę prawdy, ale wiem z własnego doświadczenia, że nie tak do końca. Kilometry też dzielą, ale tylko fizycznie. Poza tym wszystko jest takie samo - czułości, złość, kłótnie, opieka, wsparcie, zaufanie i przede wszystkim miłość. Kocham go i pomijając fakt, że nie może mnie teraz przytulić, wiem, że on mnie też. Czuję to, tak po prostu, w sercu. I jestem pewna tego, że za kilka lat, grzebiąc gdzieś w przeszłości przeczytamy to razem i uśmiechniemy się do siebie na wspomnienie tego, na ile prób wystawione było to, co nas łączy. Powiem mu wtedy, że już na nic nie czekam, bo mam w końcu moje szczęście obok siebie, już na pełny etat. Tak, zdecydowanie jestem tego pewna. Przecież kiedy się kogoś kocha jest się z tym kimś do końca i chociaż to wszystko dopiero się zaczyna to wiem, że kiedyś będą o nas mówić 'żyli długo i szczęśliwie'.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję