środa, 24 października 2012

trzydzieści jeden

Zaczynam to wszystko jakoś układać. Myślę o tym, co będzie i widzę, że będę szczęśliwa. Po prostu wiem, że tak będzie. Bez względu na ilość zysków i strat mierzonych w ludziach, rzeczach i uczuciach. Jeszcze do końca nie znam świat, ale znam ludzi. Wiem na co ich stać, czasem nawet z własnego doświadczenia. Od nikogo nie oczekuję poświęceń, nie muszą mi pomagać i udawać, że robią to bezinteresownie. Mam tylko taki problem, że czasem za szybko się przywiązuję, za szybko ufam. To potem boli, kiedy ktoś, kto stał się dla mnie ważny, odchodzi, ale da się przyzwyczaić. Mamy we krwi krzywdzenie innych, wiem to, bo sama to mam. Tyle że staram się to ogarnąć, nie każę nikomu mnie kochać, nie potrzebuję litości i współczucia, nie narzekam i nie zwierzam się komukolwiek, kto zapyta mnie co jest. Staram się radzić sobie z tym w pojedynkę, bo nikomu nie zależy na moim szczęściu bardziej niż mi, a jeśli już to tacy są nieliczni i wystarczą mi palce jednej ręki na to, żeby ich policzyć. Reszta to tylko tło do pokolorowania horyzontu i wystawiania na próby. Bez względu na wszystko, mam to gdzieś. Po prostu będę szczęśliwa, czy tego chcą, czy nie. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję