niedziela, 7 października 2012

dwadzieścia siedem

Chyba się w tym wszystkim gubię. Jakoś nawet nie umiem odnaleźć granicy między smutkiem a złością. To już chyba totalne dno. Tylko dlaczego? Czemu akurat teraz i właściwie czemu na to pozwalam? Przecież jakby na to nie patrzeć mam nad tym jakąś kontrolę. Może nie największą, może nie tak do końca pewną, jak w innych sprawach, ale w jakimś stopniu na pewno potrafiłabym to zmienić. Może nie chcę? Nie umiem się za to zabrać. Chyba za bardzo tęsknię. Już nawet nie potrafię tego ukrywać. Brakuje mi tego wszystkiego, co kiedyś było tak oczywistą codziennością, że wstając rano z łóżka już wiedziałam jaki on ma dziś humor. Teraz nie wiem. Nie wiem, czy się w tej chwili uśmiecha, o czym myśli. W zasadzie nie wiem nic poza tym, że tęsknię jak chyba jeszcze nigdy, za nikim. W zasadzie akurat jego nawet nie powinnam porównywać do żadnej innej osoby jaką znam, i do tych których nie znam też. Przecież nie kochałam nikogo bardziej niż jego i wiem, że nigdy nie będę. Nie mam mu tego za złe, staram się to wszystko rozumieć, ale teraz czuję, że jakoś za mało go w moim życiu. Nie chodzę już uśmiechnięta, tak jak kiedyś, chyba nawet nie pamiętam jak wygląda mój uśmiech powodowany zwykłą jego obecnością. Tak, chyba właśnie dlatego jest aż tak źle. Chyba tęsknię już tak bardzo, że nie umiem tego nawet opisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję