wtorek, 7 maja 2013

pięćdziesiąt cztery

Jest taka strefa, w której ludzie dzielą się tylko na dwie grupy. Pierwsi to ci, którzy wierzą w przeznaczenie. Drudzy uważają, że nie istnieje żadna siła wyższa rządząca ich życiem. Pierwsi szukają w ludziach pojawiających się w ich życiu znaków, że to żaden przypadek. Drudzy w przypadkach szukają człowieka, który potrafiłby ich przekonać do wiary w przeznaczenie, chociaż sam w nie nie wierzy. Zdecydowanie należę do tych drugich i z równym zdecydowaniem mogę powiedzieć, że znalazłam kogoś kto przekonał mnie do tego by uwierzyć, że nasze spotkanie nie było tylko jednym z kolejnych przypadków, ale czymś więcej. Kogoś, kto bardziej angażował się w mówienie, że kocha niż we własne życie. Chyba nawet nie jestem w stanie stwierdzić jak to się stało, że zapisał się w moim sercu tak trwale, że nie wyobrażam sobie bez niego życia. Że szczęście kojarzy mi się tylko z jego imieniem i że mam wrażanie, że tak będzie już zawsze. Ludzie dość często się zmieniają, przynajmniej z pozoru. A w trakcie tych zmian potrafią przemeblowywać hierarchię swoich wartości tak bardzo, że z dnia na dzień mogą o czymś zapomnieć. Mogą zachowywać się tak jakby wczoraj nie istniało. Umieją wyrzucać z serca ludzi, jakby byli zagrezdaną kartką, która nie nadaje się już do niczego poza zgnieceniem i rzucaniem z odległości do śmietnika, tak dla frajdy. Tych akurat nie rozumiem. Ja mimo upływającego czasu nie umiem zastąpić go kimś innym. On jest ciągle na piedestale, choćby nie wiem co się działo. Nie spadłby niżej nawet gdyby moje serce trzęsło się z zimna, bo nie ma kto go przytulić, albo drgało w spazmatycznym płaczu samotności. Nie wyobrażam sobie wieczoru, kiedy przed zaśnięciem nie powiem ledwo słyszalnym głosem 'dobranoc' z nadzieją, że to słyszy, albo chociaż czuje. Nie potrafię pojąć jak mogłabym o nim zapomnieć, skoro to właśnie on nauczył mnie tak wielu rzeczy i pokazał, że nawet ja zasługuję na miłość. Nauczył mnie tej miłości, w każdym tego słowa znaczeniu. Pokazywał mi nawet te wszystkie błahostki, świadczące o tym, że jestem w jego świecie ważna, a ja mimo tego, że śmiałam się wtedy z niego, że jest marzeniem wszystkich dziewczyn, bo pauzuje cs'a tylko po to, żeby coś mi powiedzieć, to wiedziałam, że nikt inny nie poświęciłby za mnie życia, i nie chodzi tu tylko o jakiś marny serwer. W tym co było między nami było chyba wszystko. Każde uczucie, jakie tylko znam i kilka tych, które właśnie on wprowadził do mojego życia. Nigdy nie czułam, żeby ktoś tęsknił za mną bardziej niż on, albo wspierał z taką siłą. Umiał rozśmieszyć mnie do łez jednym słowem nawet w chwilach, kiedy byłam w pełni przekonana, że nie chcę żyć. To właśnie on pokazywał mi wtedy, że mam po co. Że mam dla kogo, bo on nie dałby sobie beze mnie rady. Wtedy, nawet w chwilach, kiedy się o coś kłóciliśmy, ja czułam jak moje serce coraz bardziej wypełnia się jego miłością i naszym szczęściem. To było coś niesamowitego, nawet w najbardziej beznadziejny dzień mieć świadomość, że ma się kogoś kto kocha cię całym sercem i jest w stanie zrobić dla ciebie wszystko. Nawet gdybym chciała i starała się najlepiej jak potrafię to nie widzę żadnego sposobu, który pozwoliłby mi wyrzucić go z serca, myśli, pamięci, przeszłości i wspomnień. Który pozwoliłby mi wyrzucić go z teraźniejszości, bo przecież ciągle jest obok mnie. Na mojej playliście nigdy nie zabraknie piosenek, które kojarzą mi się tylko z nim, chociaż nie słucham ich zbyt często, żeby nie płakać. To mnie boli w taki specyficzny sposób, którego nie jesteście w stanie zrozumieć. Jeśli mam być naprawdę szczera to nie ma dnia, w którym choćby przez chwilę o nim nie myślała. Jest i już zawsze będzie jakąś częścią mnie. Częścią, która jest dla mnie na tyle ważna, że nie chcę o niej nie pamiętać. Równie dobrze mogłabym powiedzieć, że nie chcę nie mieć serca. Tego by nie chciał chyba nikt. On z dnia na dzień potrafił przekonywać mnie coraz bardziej, że my sami w sobie jesteśmy przeznaczeniem, a nasza miłość to nie żaden przypadek, bo tak bardzo pozytywne przypadki po prostu nie istnieją. Rozumiecie? To właśnie tak między nami działało. Nie byliśmy dla siebie tylko kimś ważnym. My byliśmy dla siebie wszystkim. Powietrzem, sercem, streszczeniem całego świata w dwóch słowach składających się w nasze imiona. I to się już nie zmieni. Nie da się przestać być dla kogoś wszystkim. Nie da się go zostawić nie wyrywając mu przy tym serca, a skoro nasze serca ciągle są na swoich miejscach to my wciąż jesteśmy razem. Gdybym miała zapomnieć o nim, to tak samo jakbym miała zapomnieć o tym, że żyję, że oddycham i że gdzieś we mnie bije serce, tak do granic możliwości należące właśnie do niego.
"Siema kochanie, gimbie, buraczynko, skarbie itp, jak tam już wolisz, mi się wszystko podoba, bo niewiadomo jak bym Cię określił, to to zawsze będziesz Ty, wiec taki mój słodziak z moim serduszkiem. (...) Zaczynam myśleć o Tobie coraz częściej i chcę tych kłótni o to, kto tęsknił bardziej, tych chwil, gdy przed snem niemożliwa jest samotność, bo jesteś przy mnie. Tego chcę, a to jest w Tobie, ja to widziałem. Jesteś osobą, dla której zrobiłbym wszystko, byś poczuła ciepło tam przy serduszku. Z Tobą nawet cisza wydaję się być przyjacielem i wiem, że mogę przejść cały świat, jak Ty przejdziesz go ze mną. Tylko Ty wiesz, co czuję i co zdołałbym zrobić, żebyś zawsze była w moim wnętrzu, bo pamiętasz, że Twoje serce jest we mnie. I chciałbym Ci za to wszystko szczerze podziękować, ale nie znajdę odpowiedniego słowa. Od momentu kiedy Cię poznałem, stałem się kimś. W dodatku kimś, komu na Tobie strasznie zależy. Jednym zdaniem zmieniłaś mnie, a ja w ciągu kilku miesięcy zdołałem przytulić Cię do serca. (...) I ten, dla Ciebie ja zawsze będę, na każdy Twój znak przy Tobie, na wieczność, a moje bicie serca jest w Tobie, w sumie to wiesz. Ale mój świat to Ty. I wszystko co tu zrobiłem, robię, to dla Ciebie. I jeśli czytasz to teraz i się uśmiechasz - to proszę zapamiętaj tylko to, że to wszystko, te litery które tu napisałem, to jest treść mojego serca. Jesteś ważna, dla mnie tu najważniejsza i będę Cię kochał całe życie, zawsze. (...) Mówiłem Ci, że jeśli nie będziesz tego chciała, to nigdy mnie nie stracisz. (...) Bo dzięki temu, że myślałem o Tobie wiedziałem, że muszę być przecież silny, dla Ciebie. A dzisiaj? (...) Chcę żebyś tylko wiedziała, że naprawdę Cię kocham i że to było najszczersze co kiedykolwiek mógłbym Ci powiedzieć."
Dziękuję. Po prostu z całego serca Ci dziękuję za to, że ciągle jesteś i pozwalasz mi na bezgraniczną wiarę, że będziesz obok już zawsze. 

1 komentarz:

  1. Fajnie piszesz naprawdę tak jak ja bym to czuła, oddajesz wszystko co mam w głowie. Pisz dalej.! Będę obserwowała twoje pisanie. Pozdrawiam.!

    OdpowiedzUsuń

dziękuję