piątek, 10 maja 2013

pięćdziesiąt pięć

Więc nie wiem czy jestem dobrą przyjaciółką, musicie zapytać o to ją.
Moją siostrę.

Jesteś. To właśnie odpowiedź na Twoje pytanie.
Może byłam jeszcze prawdziwym małolatem, kiedy Cię poznałam. Może faktycznie na początku żadnej z nas nawet nie przeszło przez myśl, że za jakiś czas nie będziemy potrafiły bez siebie żyć. Może najpierw wszystko szło innymi torami, kiedy ja miałam swoje życie tak bardzo inne od Twojego. Może tak było. Tylko wiesz na co powinnaś teraz zwrócić uwagę? Na czas przeszły w każdym tym zdaniu.
Wiecie co? Możecie mi zazdrościć. Przysięgam, takiego człowieka jak ona spotyka się raz na tysiące lat i chyba nie wiem czym zasłużyłam sobie na to, że to właśnie ja nazywam ją swoją siostrą. Staram się być dla niej największym wsparciem na tym chorym świecie, bo zwyczajnie na to zasługuje. Gdybyście znali ją tak dobrze jak ja wiedzielibyście, że ma jakąś cholerną manię niższości. Widzi w ludziach wokół niej tylko zalety. Widzi je nawet wtedy, kiedy ktoś ją rani. Potrafi go wtedy tłumaczyć i powtarzać ciągle, że go rozumie. A sama? Kiedy patrzy w lustro widzi nie siebie taką jaką jest naprawdę. Widzi nic nie wartą dziewczynę, która nie potrafi nic innego poza niszczeniem i siebie i ludzi. I zawsze wtedy to ja jestem od tego, żeby sprowadzić ją na ziemię, pokazać jak jest naprawdę. A naprawdę ona jest najcudowniejszą osobą jaką spotkałam i, mimo moich dopiero osiemnastu lat, dobrze wiem, że nikogo nawet w jednym chorym procencie do niej podobnego już nigdy nie spotkam. To nierealne. Uwielbiam w niej wszystko, nawet każdą jej chorą wadę graniczącą z moimi. Co z tego, że dostaję szału za każdym razem kiedy wysyła mi setnego smsa kiedy wbiję, a ja tradycyjnie się spóźniam, jeśli wynagrodzeniem za te nerwy jest jej uścisk. Przeczytałam dziś, że kiedy zasypia się obok kogoś bez żadnych obaw, to jest to wyraz bezgranicznej ufności do tej osoby. I wiecie? My sobie ufamy. Tak po prostu sobie ufamy. Zdajecie sobie sprawę z tego, jak to jest mieć kogoś komu ufa się na sto procent, bez wyjątków?
To normalne, że nie jesteśmy w tym idealne, nie ma co się łudzić. Kiedy coś się dzieje ona często krzyczy, a ja milczę. Tak już po prostu mamy. Tyle że bez względu na to przez jak długi czas ja potrafię się nie odzywać, a przez jak długi czas ona wyrzuca z siebie słowa to my ciągle jesteśmy razem. Jesteśmy dopełnieniami siebie nawzajem. Znosimy swoje humory choćbyśmy denerwowały się na siebie do granic możliwości.
Ona? Ona jest dla mnie kimś kogo wiem, że nigdy nikt mi nie zastąpi. Nie będzie musiał tego robić, bo przecież ona jest zawsze. Jest i będzie, tak samo jak była przez wszystkie te lata, kiedy patrzę wstecz. Bo była zawsze jeśli dziś nie potrafię przypomnieć sobie dni bez jej imienia. Takiej siostry możecie mi naprawdę tylko zazdrościć.
I chociaż mogłabym napisać tu jeszcze mnóstwo rzeczy, które nas dzielą i łączą to napiszę tylko, że po prostu ją kocham. Całym sercem, zupełnie tak samo jak ona kocha mnie.
Pączek, jesteś najlepszą siostrą jaką mogłabym sobie wymarzyć.

1 komentarz:

dziękuję