niedziela, 24 marca 2013

czterdzieści osiem

Nie ma na świecie człowieka, który chociażby raz w życiu nie miał wrażenia, że wszystko poszło źle, że już nic nie ma sensu. Jest w tym taka dziwna prawidłowość mówiąca o tym, że nie zaznając bólu nie jesteś w pełni żywy. Wierzyłam w to do czasu, kiedy po raz kolejny ktoś odszedł, zawiódł, skrzywdził. Czy to, że ciągle jest mi źle świadczy o tym jak bardzo żyję? Jakie to paradoksalne - masz wrażenie, że umierasz, kiedy według kogoś żyjesz pełnią życia, bo czujesz. Nieważne co, nie liczy się czy to miłość, zazdrość, złość, smutek, szczęście - coś czujesz, czyli po prostu żyjesz. A kiedy tym uczuciem jest ból, to właśnie wtedy jesteś najbardziej wiarygodny. Ból jest prawdziwy. Nie ma na świecie prawdziwszego uczucia i nie ma żadnej różnicy czy jest to ból fizyczny czy psychiczny. Boli zawsze tak samo, tylko z różną siłą. Kiedy wydaje Ci się, że coś jest snem szczypiesz się w ramię, z pewnością, że za chwilę się obudzisz. Ból jest rzeczywistością, tak po prostu, ale skoro tak jest, to dlaczego większość ludzi woli szczęście? Wybiera to, co zawsze kojarzy się z bajkami, czymś nierealnym, odległym i dąży do tego, często nie patrząc na innych. A potem, zazwyczaj, jest rozczarowanie. Wspinasz się na sam szczyt tęczy, bo to właśnie na jej szczycie, a nie końcu, jest coś co daje Ci poczucie wszechogarniającego dobra i radości. Tyle że wiesz, że nie możesz stać tam całe życie, samotnie, bez nikogo obok. To szczęście jest złudne, nie ma przy Tobie nikogo, a jak człowiek może być szczęśliwym będąc równocześnie samotnym? Nie może. To właśnie dlatego idziesz dalej i schodzisz w dół, do prawdziwego życia. Do życia, które znów przepełnione jest bólem. To byłoby zbyt proste, mieć szczęście na końcu tęczy, bo wtedy mogłoby się je mieć na wyciągnięcie ręki. Szczyt to najlepsze miejsce, jeśli chce się dać człowiekowi coś tylko na moment. Nawet kiedy będąc tam, na górze, spakujesz radość do kieszeni, to ona się ulotni, bo droga w dół jest zbyt stroma, by iść powoli. To właśnie to w prawdziwym świecie nazywa się upadkiem. A po upadku zawsze jest ból. Mechanizm tęczy jest na świecie czymś naturalnym, tylko ludzie go jeszcze nie znają. Robią wszystko, by mieć szczęście, łapią się każdej możliwości, by je dostać i podczas tego nie chcą dopuścić do siebie myśli, że coś może pójść nie tak, że coś może boleć, a przecież na końcu zawsze jest ból. Koniec - to słowo boli samo w sobie, mam rację, prawda? Mam rację i dobrze o tym wiesz, tyle że sam też nie chcesz się do tego przyznać. Wolisz ciągle myśleć, że szczęście jest stanem, który raz osiągnięty zostanie z Tobą już na zawsze. Żadne 'zawsze' nie jest pewne. Pewny jest tylko koniec i ból. Ludzie nigdy nie zastanawiają się nad tym dlaczego tęcza mieni się tysiącem barw, a powinni. To też coś znaczy. Ona ma w sobie wszystkie kolory i to jest właśnie szczęście. Tak, masz racje, świat nie jest czarno biały, ale tutaj wszystko ma jeden kolor, zauważyłeś? Trawa, jest zielona, niebo niebieskie, słońce żółte, a chmury białe. Tylko tęcza ma wiele kolorów jednocześnie. Tylko szczęście. Szczęście, którego warunkiem jest samotność. Na jej szczycie jest przecież miejsce tylko dla jednej osoby, a jej koniec ma w sobie ból. On jest na każdym końcu, jest wszędzie. W Tobie też, w tej dokładnie chwili jest gdzieś w głębi Ciebie, nawet jeśli myślisz, że jesteś szczęśliwy. Z pozoru na pewno. Ja też jestem z pozoru przepełniona szczęściem. Przykro mi tylko, że obydwoje mamy całkiem puste kieszenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję