niedziela, 1 marca 2015

siedemdziesiąt osiem

Mamy taki jeden, wewnętrzny, od zawsze bolący nas problem - nie potrafimy doceniać. Chyba mogę posunąć się do stwierdzenia, że niezależnie od tego o co lub kogo chodzi, my po prostu jesteśmy pozbawieni jakiegoś mechanizmu, który pozwalałby nam doceniać to co mamy konkretnie w tym momencie. Mamy za to mądrości innych i z pokolenia na pokolenie spływa powiedzenie o tym, że docenia się po stracie. I możemy się tego wypierać, możemy mówić, że może inni, ale na pewno nie my, ale oszukujemy tylko samych siebie. W tym wypadku prawda zawsze jest po przeciwnej stronie.
Mamy w dłoni jakiś moment, w którym potrafimy uśmiechnąć się szczerze, ale tak naprawdę nie umiemy dostrzec tego szczęścia. Wydaje się nam, że nam się należy. Zupełnie nie zwracamy na to uwagi, mając wewnętrzne poczucie, że tak będzie już zawsze, bo na to zasługujemy. Myślimy, że złe rzeczy dzieją się tylko innym ludziom. Ten uśmiech, który mieliśmy na ustach dostrzegamy dopiero wtedy, kiedy stanie się nam jakaś krzywda i już nie ma powodów do uśmiechu. Mam rację, prawda?
Mamy w swoim życiu osoby, za które oddalibyśmy życie, ale często wolimy kłócić się o nieistotne sprawy, jakieś błahostki, które można byłoby pominąć, niż powiedzieć, jak bardzo kochamy. Zasypiamy i budzimy się z myślą, że ludzie, którzy nas otaczają są bez wątpienia pewniakami, że będą zawsze, nie znikną, nie odejdą. I dopiero kiedy takiej osoby zabraknie myślimy co mogliśmy zrobić inaczej, lepiej. Dopiero wtedy myślimy o tym ile dla nas znaczy czyjaś miłość.
Mamy taki mankament. Błąd genetyczny. Uważamy się za najlepszych, w naszych oczach jesteśmy cudowni. To wręcz niesamowite jak ślepi jesteśmy. Na jedną swoją wadę widzimy milion zalet. Nie dostrzegamy tylko tego, jak egoistyczni jesteśmy.
Mamy serca, w których nie ma tego, co najważniejsze - nie ma szacunku do tego, co mamy. Chcemy mieć w dłoniach cały świat, a nie potrafimy utrzymać przy sobie ludzi, których kochamy.
Tacy już jesteśmy - nie potrafimy jednocześnie mieć i doceniać. Przepraszamy szczęście za to, że go nie zauważaliśmy dopiero wtedy, kiedy jesteśmy pogrążeni w rozpaczy.
Uda ci się to zmienić? Potrafisz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję