piątek, 25 stycznia 2013

czterdzieści pięć

Na pewno istnieje różnica między wszystkimi tęsknotami. Można tęsknić za wieloma rzeczami, ludźmi, a i tak każda z tych tęsknot będzie inna. Wiem, bo bardzo dużo już ich przeżyłam. Tęskniłam za chłopakiem, który odszedł, za chłopakiem, który tak naprawdę nigdy nie był mój, za przyjaciółką, która gdzieś wyjechała. Każda z nich była inna, miałam wrażenie, że najgorsza, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że istnieje taka, z którą muszę zmagać się dziś. Jak można tęsknić za kimś kto jest, ale go nie ma? Jak w ogóle można w taki sposób funkcjonować? Można w sobie znaleźć siłę na to czekanie, przepełnione tęsknotą za osobą, która stanowi cały nasz świat? Można. Kiedy się tęskni można wszystko. Nawet jeśli się wie, że to bez sensu. Bo to, co mam teraz nie ma wcale sensu. Nie wiem jak na to patrzeć, naprawdę. Chyba pierwszy raz w życiu mam w głowie aż taki mętlik. Skąd mam wiedzieć, czy on tam czeka, czy też tęskni? Skąd mam wiedzieć, czy on mnie nadal kocha? No skąd? Sama sobie tego nie wymyślę. Zawsze było tak, że w takich sytuacjach nastawiałam się na najgorsze, żeby potem nie cierpieć, żeby tak nie bolało. Nigdy nie przypuszczałam, że kiedyś z tego zrezygnuję. Dziś mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że już niczego sobie nie wmawiam. Nic złego i nic dobrego. Nie mam po co. Gorzej już chyba naprawdę być nie może, więc przeżyję, bez wątpienia. Ciężko jest żyć bez niego, chociaż nawet nie wiem, czy mnie zostawił. Może nawet to ta niewiedza jest gorsza od tego, co byłoby gdyby odszedł. Mam ochotę wiedzieć już na czym stoję. Nie chcę już czekać, nie chcę tęsknić. Chcę mieć go obok siebie, chociaż sercem. Bo teraz? Teraz nawet w sercu go nie czuję, a tak przecież miało nie być nigdy. Przecież obiecał.

1 komentarz:

dziękuję